CERA TŁUSTA CZY SUCHA? Z KTÓRĄ ŁATWIEJ ŻYĆ?
Cześć wszystkim!
Osoby, które czytały poprzedniego posta wiedzą, że z mojej tłustej trądzikowej cery dzięki (?) kuracji IZOTEKIEM zmieniła się ona w okropnie suchą i odwodnioną. I teraz pytanie - cieszę się czy to przeklinam? Zapraszam do czytania :)
Jak wiecie moja przygoda z Izotekiem trwała około 10 miesięcy. Moja cera była w tragicznym stanie, ale pomijając wypryski, była okropnie tłusta. Używałam tylko i wyłącznie kosmetyków, które miały w nazwie "matujący". Czy to był błąd? Na pewno na noc tak, moja skóra przez ten czas wytwarzała ogromne pokłady sebum "ratując się". Budziłam się rano jak oblana olejem, mimo, że brzmi to okropnie tak jest. Dziewczyny, które mają tłustą cerę na pewno będą wiedzieć o co mi chodzi. No ale nadchodzi poranek i to samo, wszystko co matujące znajdywało się na mojej twarzy, zaczynając od żelu do mycia kończąc na pudrze. W domu, przez pierwszą godzinę nie wyglądało to źle, pomijam fakt, że nakładałam pokaźną tapetę, myśląc, że wygląda to dobrze i przykrywa mój trądzik :) Człowiek jednak mądrzeje na starość. Pierwsza, druga godzina w szkole, a tutaj co? Wizyta w łazience i moja twarz znów wyglądała jakbym kąpała się w oleju. I co robiłam? PUDROWAŁAM...trochę mi zeszło zanim znalazłam trik z początkowym zebraniem sebum i dołożeniem pudru dopiero później.
I tak było przez długie lata, myślałam, że naprawię swoją cerę używając tych antytrądzikowych matujących specyfików, ale tylko pogorszałam jej stan. Moja cera była nie tylko tłusta, ale odwodniona. Używanie alkoholowych toników też dało w jej w kość - działały silnie drażniąco i mimo początkowej lekkiej poprawy, pogarszały stan cery nasileniem łojotoku i kolejnymi zmianami trądzikowymi.
Czas na mydełka. Temat dość kontrowersyjny, bo mycie twarzy mydłem ma swoich zwolenników jak i przeciwników. Ja? Nie należę ani do jednych ani do drugich. Stosowałam przeróżne, zaczynając od tych z Rossamana za grosze + rękawica do peelingu, szare najzwyklejsze, bambino, ale jedyne jakie mi pomogło w jakimkolwiek stopniu to naturalne mydełko rokitnikowe e-FIORE. Jest ono przeznaczone osobom o cerze problematycznej, wrażliwej i zawiera oleje, które NIE ZAPYCHAJĄ. Jego koszt to ok. 25 zł → KUPIĆ MOŻECIE TUTAJ
I tak doszłam do wniosku, że zacznę używać produkty do cery wrażliwej. Ciężko ocenić co mi pomogło a co nie, po prostu sam fakt delikatniejszych składów dawał mojej cerze większe nawilżenie i nie broniła ona się już tak wydzielaniem ogromnej ilości sebum. Było mi łatwiej nad nią zapanować, ale trądzik jak był tak był.
PRZEŁOM - KURACJA IZOTEK
Tu zaczyna się problem, bo moja cera przeżywała szok. Izotek jest to lek, który sprawia, że gruczoły łojowe jakby przestają pracować, są uśpione. I nagle bum! Brak sebum. Nie wiedziałam kompletnie jak się obchodzić z taką cerą. Co prawda nie stało się to w 2 tygodnie, ale po 4-5 miesiącach miałam całkowicie suchą cerę. Pamiętając jak budziłam się dawniej z buzią kompletnie tłustą, tak wtedy pieczenie, bo skóra była tak ściągnięta, że aż pękała. Nie dość, że była wysuszona, to jeszcze odwodniona. Przez cały dzień chodziłam tylko i dokładałam krem, bo buzia była sucha jak kartka papieru, ani grama sebum. O makijażu nie było mowy, pełno suchych skórek + okropne uczucie ściągnięcia. Zaczęłam kupować rozświetlająco-nawilżające podkłady, które i tak wyglądały na matujące. Zauważyłam wtedy, że zmiana wody daje mi popalić. I wtedy przestałam myć twarz wodą. Na początku uczucie brudu :) trzeba się przyzwyczaić, ale widziałam, że jest coraz lepiej wszystko dzięki VisPlantis, żel micelarny z bławatkiem i pathenolem. Wtedy też zaprzyjaźniłam się z marką Sylveco. Krem, który uratował moje życieto KREM BRZOZOWY Z BETULINĄ i tak, wtedy odkryłam, że moja cera potrzebowała kosmetyków do cery wrażliwej i atopowej. Używałam go na dzień, a na noc MIXA CICA CREME - regenerujący uniwersalny krem do w sumie całego ciała. Nie nadawał się na dzień, bo mocno się świeci, jest bardzo mocno odżywczy. Początkowo myślałam, że będzie tylko dziwnym tłustym kremem, ale naprawdę działał. Później oba te kremy zamieniłam na OLIWKOWĄ ZIAJĘ, która świetnie działa w nocy, nie budziłam się ze ściągniętą skórą, a w dzień dobrze współgra z makijażem.
Po odstawieniu Izoteku, moje gruczoły znów zaczęły normalnie pracować, ale moja cera jest po prostu spokojna :) ani tłusta ani sucha. Nie mam z nią żadnych problemów, ale myślę, że to też dzięki logicznej pielęgnacji. Nadal używam żelu VisPlantis, naprawdę mam go już chyba 8 miesięcy (500ml), i Mixa, w której się zakochałam, a dokładniej seria HYALURO (pierwsze zdjęcie), a najbardziej żel-serum. Dodatkowo żel i tonik z Ziajki z serii jagody acai, te produkty też mają w składzie kwas hialuronowy.
Z którą łatwiej żyć? Szczerze, nie da się ocenić. Od skrajności w skrajność. Obie są ciężkie w pielęgnacji, mamy chwile załamania i chcemy już wszystko rzucić, bo ręce opadają. Myślę, że trochę łatwiej jest jednak pod kątem estetycznym cerze tłustej (bez trądziku), zawsze można przypudrować, coś tam pokombinować. A sucha? Jak się uprze, że rano nie chce współpracować, wywali nam suchych skórek i wyglądamy jak liniejący wąż. No i wtedy nie nałożymy już nic poza tuszem do rzęs :)
Pamiętajcie, żeby nie męczyć tłustej buzi mocnymi ściągającymi, matującymi produktami - postawcie jednak na tą wrażliwość, a cera sucha? Nawilżać i delikatnie peelingować! Tak naprawdę kosmetyki do cery wrażliwej nigdy nam nie zaszkodzą.
Ola